
Fatum , to żaden pech tylko brak umiejętności . Jak Michasia była malutka robiłam jej sukienkę . Mogłaby jeszcze służyć , ale nie wzięłam pod uwagę , ze dziecku głowa rośnie najprędzej . Tak to we mnie gdzieś utkwiło , ze robiąc dla malej staram się aby było luźno pod szyja, przy ubieraniu nie szarpało za włosy , uszy itp . Efekt końcowy , dwa swetry do poprawki właśnie pod szyjka . Są za luźne , brzydko się układają .Dziś wieczorem postaram się je poprawić a w weekend może uda sie pokazać na człowieku . W tygodniu człowieczek jest w przedszkolu a bezpośrednio po na lodowisku.Po powrocie do domu z reguły tylko odpoczywać jej się chce .

Bardzo chciałam mieć czarny sweterek , nie za gruby. Ciuch awaryjny gdy się nie wie co ubrać to taka bluzka jest zawsze użyteczna.Zrobiona z kotka wiskozowego .Kupiłam dawno przez net . Nie zachwyciła mnie , wiec się zemściła. O trzech rękawach i brakującym motku już pisałam .Dokupiony minimalnie się różnił . Moze nikt nie zauważy , ale ja wiem .Sam sweter będę nosić ,bo mi sie podoba.Wzór okładkowy z jakiejś starej Sandry .Na fotkach nie bardzo widać, ale przód jest z podwójnym motywem liści , które rozchodzą się przy dekoldzie.Oryginał ma plecy takie same jak przód i wtedy te liście tworzą wokół szyi ladna calosc . U mnie plecy sa proste a dekold obrobilam oczkami rakowymi.