Ni w pięć ni w dziesięć w środku tygodnia , ale to tylko jeden raz . Dopadła mnie grypa i ona wszystko pomieszała . Następne relacje będą w poniedziałki poczynając od 21 lutego . Taka data, bo do tego czasu mnie nie będzie . Jadę na rehabilitację .
Robótkowo u mnie zastój , za to dietowo całkiem dobrze . Od momentu rozpoczęcia ubyło mnie 4 kilogramy. To dobry początek , chociaż miewam wpadki .
Moja dieta to zasady żywienia w/g diety Montignac .Ściślej przygotowuję posiłki z produktów o niskim IG i rozdzielam posiłki zawierające różne źródła energii.W jednym posiłku zjadam węglowodany i białko lub tłuszcze i białko . Pomiędzy przynajmniej 3 godziny przerwy.
I tak śniadania to chleb pełnoziarnisty (prawdziwy ) z zaufanej piekarni ,albo samemu trzeba piec :)Do tego pasta z chudego twarogu zmiksowana z porem lub ziołami. Zależy co tam mam . Pomidor ,ogórek, rzodkiewka . Do picia kakao na chudym mleku , lub jogurt bez tłuszczu . Czasami jogurt light ( bez cukru ) i płatki owsiane .
Około południa przegryzka i dziś był to naleśnik z dżemem dla cukrzyków .
pół szklanki mleka
3łyzki maki z pełnego przemiału
1 białko z jaja kurzego
słodzik do pieczenia lub fruktoza (odrobina )
Obiad około 16
Sałata lodowa z odrobiną śmietany 12%
Kotlet schabowy panierowany jajkiem i posypany zamiast bułki tartej zmieloną soją taka z kotletów sojowych.Smażyć trzeba powoli bo się to to przypala łatwo.
Kolacja 19
sałatka z s. lodowej pomidora ,szczypiorku, ogórka i serka ziarnistego o niskiej zawartości tłuszczu .
Ten wpis bez fotografii, chociaż mam kilka fotek w aparacie idę do łóżka .
Pomimo tego , ze zachorowałam tydzień temu musiałam dociągnąć w pracy do końca ferii ,powód banalny nie miał mnie kto zastąpić . Teraz muszę za to zapłacić marnując czas w łóżku. Dobra strona grypy to to , ze mam jadłowstręt i samo mi się chudnie :D Pozdrawiam wszystkich serdecznie i do zobaczenia w lutym.
U mnie też "wpadkowo". Waga rano pokazała mi cały kilogram na plus :-( Pocieszam się tylko tym, że to pewnie wpływ leków nasercowych.
OdpowiedzUsuńTrzymajmy się razem w tych ciężkich dniach :-)
Powodzenia w odchudzaniu oraz zdrowia - czyli zwalczenia grypska.
OdpowiedzUsuńGratuluję straty:)(kilogramów oczywista),trzymam kciuki za dalsze sukcesy i życzę szybkiego powrotu do zdrowia:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia. Ja się nie odchudzam, chociaż powinnam:( Na dodatek mój dzisiejszy dzień - dietetycznie stacony:( Jutro się poprawię, zacznę tak jak kiedyś postanowiłam - wszystko, byle z konkretnym umiarem.
OdpowiedzUsuńElu:)coś okropnego ta dieta:)))Kobiety dzielą się na chude i szczęśliwe,a Ty do której grupy chcesz się zaliczyc?Musisz ?musisz się tak katowac?...masakra:)
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za wsparcie .
OdpowiedzUsuńBozenas ja będę szczęśliwa jak moja waga ograniczy się do 2 cyfr .
Brawo, 4 kilogramy to niezły osiąg. Życzę Ci silnej woli i dobrych wyników :). Wiem, co to dieta i właśnie zaczynam kolejną, tylko jeszcze muszę wybrać, którą ;)
OdpowiedzUsuńA grypy współczuję, sama ostatnio złapałam złośliwego bakcyla - usiłowałam leczyć się polopiryną, czosnkiem i gorącym mlekiem, ale po tygodniu musiałam skapitulować i sięgnąć po antybiotyk. Chociaż nie takie toto może złe - zatrzymuje trochę czas i można się odstresować w domu przez chwilę :)
Bozenas - ja nie jestem szczęśliwa, kiedy jestem gruba, natomiast świetnie się ze sobą czuję, kiedy jestem szczupła: każde spojrzenie w lustro poprawia mi wtedy nastrój. Poza tym, niektórzy lubią się odchudzać, można to traktować nawet jak hobby ;p. ;)
O! 4kg to wspaniały wynik :) trzymam kciuki, aby udało Ci się osiągnąć zamierzony cel!
OdpowiedzUsuńI zdrówka życzę!
To pierwsze brzmi ochydnie.Trzymam kciuki, i zdrowiej.
OdpowiedzUsuńChoroby Ci nie życzę - ale odpocznij se chwilunię malutką...Chudnięcia zazdroszczę.Pomimo wysiłków - właściwie stoję w miejscu.I tak dobrze, że nie tyję!Mój mąż nawet nie umiałby zrobić mi takich zakupów!
OdpowiedzUsuńGratuluje efektów odchudzania, 4 kilo to całkiem sporo. Dużo zdrówka życzę i wytrwałości w diecie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzy z Ciebie jeszcze coś zostało?????????
OdpowiedzUsuńPrzecież już marzec dobiega końca, a Ciebie na blogach nie widać.Ja za Tobą tęsknię.Kiedy wracasz?Może nie wiesz, ale już wiosna i czas się obudzić z zimowego snu.Tak naprawdę mam nadzieję, że to tylko brak czasu albo chwilowe znudzenie internetem, a nie coś poważnego.
Litości dla nas - odezwij się!
Wesołych i Niskokalorycznych Świąt - bez cienia złośliwości :-)
OdpowiedzUsuń