Na pewno nie po mojej .Ani się człowiek obejrzy a tu już miesiąc przeleciał.Planowałam odzywać się średnio raz w tygodniu i mniej więcej tak pokazywać postęp prac.Niemalże niemożliwe do realizacji .W czasie choroby to ja rzeczywiscie trzaskałam drutami ,po powrocie do pracy zdecydowanie mniej. Utknęłam na tym czymś .

Utknęłam na dobre , bo dopadł mnie "drutowstret chwilowy" . Chociaż powinno już być dawno skończone , tył od podkroju pach musi być spruty i poprawiony.Znielubilam go za to i zabrałam sie za szydełkowe ozdoby wielkanocne. Równolegle wykańczam niespodziankę do blogowej wymianki wielkanocnej.

Jaja styropianowe , szydelko , wzory pochodza
od LacrimyZima sie nie poddaje i tu pewnie się narażam wszystkim , ale dla mnie jest ok. Co roku spędzam tygodniowy urlop w Krynicy Górskiej . Mój miesiąc to październik . Rożnica temperatur dobowa w październiku prezentuje się tak .


Fotki są zrobione dzień po dniu. Pierwsza to 24 st plus druga to 0 stC .Dlatego muszę mieć cieplutkie swetry wełniane , jeżeli nie chce zabierać ze sobą 6 walizek z wyposażeniem letnim i zimowym. Moje stare już ze mną nie pojadą . Musze zrobić jeszcze jeden .Jeżeli komuś się wydaje dziwnym , ze ja już myślę o październiku spieszę wyjaśnić , ze w lecie nie wezmę się za wełnę .Znam siebie .Jeżeli chce mieć nowe to muszę je zrobić teraz . Oczywiscie fotki wkleilam odwrotnie.To przez mój imbecylizm komputerowy.Marzy mi się taki kolorowy z Magic .Na szczęście chwilowo mojego koloru nie ma w e-dziewiarce .Pisze na szczęście , bo dzięki temu zdarzę pokończyć to co zaczęte .I sprawa najważniejsza :)
Wszystkim , którzy do mnie zaglądają i zostawiają przemiłe komentarze bardzo ,bardzo serdecznie dziękuję