Zabawa klockami , ale takimi do tworzenia koronki . Kilka lat temu byłam na tygodniowym kursie w Bobowej . Czegoś tam się nauczyłam , ale nigdy nie posiadłam większych umiejętności . Dość szybko wałek wylądował w szafie , a to dlatego , że moja wtedy 2-letnia Michaska na widok wiszących klocków dostawała małpiego rozumu .
Niedawno obejrzałam wystawę MP , nie podaję nazwiska , bo nie zapytałam , zadzwoniłam i załapałam się na kurs .
Odkurzyłam wałek , wygrzebałam klocki i nic się ni zmieniło . Miśkaobecnie 9-letnia znowu dostaje @ rozumu .Zaczyna się:
-Zabierz mnie ze sobą.
- Nie wezmę , to mój kurs
I tak bez końca . Prośbą ., łzami , zabrałam , ale tylko na godzinę . Po godzinie zrobiła to co jest na wałku z lewej strony . Tam jest tylko jeden błąd , czy jak to określiła MP Michaśczyna sygnatura .
Tak to Michaśka zaanektowała mój mały wałek i wkręciła się na kurs .
Po lewej stronie jest pierwsza praca Michasi a na wzorze aktualnie robiona bransoletka . Doszła do tego po 2 lekcjach .
Pozostałe fotki to moje prace , jaja , na ktorych przypominałam sobie jak się klocki trzyma , jeszcze z błędami , Madonna z problematycznymi listkami i kura w miarę bez błędów .
Serdecznie witam nowe obserwatorki i przypominam , o moim candy do
15marca .